Temat troche zapomniany, dodam co do uzupełnienia!
pierwsze pewne informacje, o Słowianch w materiale historycznym, pojawiają się w IVw.
Niejaki
Cezariusz z Nazjanzu ur. ok. 330r pisze o Słowianch nad Dunajem: Sklawinowie ? są zuchwali, samowolni, nie znoszą nad sobą panowania, tak że zabijają nieraz swego wodza i rządcę przy wspólnym posiłku lub w podróży. Jedzą lisy, leśne koty, dziki, a zwołują się między sobą wyciem wilków?.
Kolejny autor, niejaki
Prokopiusz z Cezarei ur. ok. 490 r. pisał: te plemiona, Sklawinowie i Antowie, nie podlegają władzy jednego człowieka, lecz od dawna żyją w ludowładztwie i dlatego zawsze wszystkie pomyślne i niepomyślne sprawy załatwiane bywają na ogólnym zgromadzeniu. a także co się tyczy innych szczegółów, te same mają, urządzenia i obyczaje jedni i drudzy, ci północni barbarzyńcy. ? Mieszkają w nędznych chatach rozsiedleni z dala jedni od drugich, a przeważnie każdy zmienia kilkakrotnie miejsce zamieszkania. Stając do walki, na ogół pieszo idą na nieprzyjaciela, mając w ręku tarczę i dzidę, pancerza natomiast nigdy nie wdziewają. Niektórzy nie mają ani koszuli, ani płaszcza, lecz jedynie długie spodnie podkasane aż do kroku i tak stają do walki z wrogiem. Obydwa plemiona mówią jednym językiem niesłychanie barbarzyńskim, a nawet i zewnętrznym wyglądem nie różnią się między sobą, wszyscy bowiem są rośli i niezwykle silni, a skóra ich i włosy nie są ani bardzo białe, względnie płowe, ani nie przechodzą zdecydowanie w kolor ciemny, lecz wszyscy są rudawi. Życie wiodą twarde i na najniższej stopie?. a przecież bynajmniej nie są niegodziwi z natury i skłonni do czynienia zła, lecz prostotą obyczajów również przypominają Hunów. Także i imię mieli z dawien dawna jedno Sklawinowie i Antowie; jednych i drugich bowiem zwano dawniej Sporami, sądzę że dlatego, ponieważ rozproszeni, z dala od siebie zamieszkują swój kraj. Dlatego też mają u siebie wiele ziemi; po drugiej stronie Istrii bowiem przeważnie tam mieszkają.
Następnym autorem był
Pseudo-Maurycy, żyjący na przełomie VI i VIIw. w traktacie o działaniach wojennych Strategikon opisuje Słowian tyni słowami: Plemiona Słowian Sklawów i Antów podobny mają sposób życia oraz postępowania i nawykłe do wolności nie pozwalają się w żaden sposób ujarzmić ani opanować, a szczególnie na własnej ziemi. Są bardzo liczni i wytrwali, znoszą łatwo upał, zimno i słotę, niedostatek odzienia i środków do życia. Dla przybywających do nich są życzliwi i chętnie ich odprowadzają z miejsca na miejsce, użyczając im, czego potrzebują, a nawet jeśli gość przypadkiem poniesie szkodę skutkiem niedbalstwa podejmującego go, wówczas ten, kto mu go przekazał, wszczyna z nim wojnę, uważając sobie za święty obowiązek pomszczenie gościa. Tych, którzy przebywają u nich jako jeńcy, nie zatrzymują tak, jak inne narody na czas nieograniczony, lecz wyznaczają im określony przeciąg czasu, po którym pozostawia się ich woli, czy zechcą wrócić do swoich z pewnym wynagrodzeniem, czy pozostać na miejscu, jako wolni i przyjaciele. Mają wielką ilość wszelkiego bydła i plonów złożonych w stogach, a przede wszystkim prosa i beru. Żyją cnotliwie, także i ich niewiasty, ponad wszelką ludzką miarę, tak iż wiele z nich śmierć męża za własny koniec uważa i dobrowolnie same się duszą, nie uważając wdowieństwa za życie. Mieszkają w lasach, wśród rzek, bagien i moczarów, i mają rozliczne wyjścia ze swoich siedzib, ze względu na mogące ich spotkać niebezpieczeństwa. Wszystko, co im jest potrzebne, składają w ukryciu, nie trzymając nic zbytecznego na widoku. Pędząc życie łupieskie, lubią urządzać napady na swoich wrogów w miejscach zalesionych, ciasnych i urwistych. Uciekają się chętnie do zasadzek, nagłych napadów i rabunków, zdobywając się zarówno w nocy, jak i we dnie na rozmaite fortele. Praktyką w przekraczaniu rzek przewyższają wszystkich ludzi i doskonale znoszą przebywanie w wodzie, tak iż nieraz niektórzy z nich, zaskoczeni w domu jakimś niebezpieczeństwem, zaskoczeni we własnym kraju przez niespodziewany atak w miejscu bez odwrotu, nurkują na dno. Stamtąd biorą przygotowane uprzednio długie, wydrążone wewnątrz trzciny i wkładają je do ust. Trzciny zaś sięgają powierzchni wody. Leżąc na plecach na dnie, oddychają oni przez nie i czekają wiele godzin, nie wzbudzając niczyjego podejrzenia. Niedoświadczona bowiem osoba, która dostrzeże je z góry, mogłaby po prostu pomyśleć, że wyrosły one w wodzie.
Jako broń każdy nosi dwie krótkie włócznie a niektórzy również tarcze dobre, lecz niewygodne w noszeniu.
Używają też drewnianych łuków i drobnych strzał, powleczonych trującą substancją o bardzo niebezpiecznym działaniu. Jeśli ranny nie wypije odtrutki lub nie posłuży się innymi środkami znanymi doświadczonym lekarzom, lub nie wytnie rany wokoło, aby trucizna nie objęła także i reszty ciała. Będąc anarchicznego usposobienia i nienawidząc się wzajemnie, nie znają szyku bojowego i nie lubią walczyć w zwartych oddziałach ani pojawiać się na otwartych przestrzeniach.
Jak znajdę troche czasu, to dodam cos do tematu !
pozdrawiam
